środa, 25 sierpnia 2010

przepraszam

niestety życie jest kruche i ten to wie kto tego doświadczył mój tata znajdował się w śpiączce wątrobowej lekarze powiedzieli że to tylko liczony czas wiec chciałam być przy nim dzień i noc , niestety kiedy go pielęgniarki przebierały musiałam wychodzić z sali nie pomyślałam o odleżynach ,nie wiem czy z braku nadziei czy z niewiedzy , ale po miesiącu się wybudził z czego jestem bardzo szczęśliwa ale niestety musiałam zacząć walkę o leczenie odleżyny okazała się 4 tego stopnia czyli do kości cały czas jest w szpitalu oddalonym o  50 km więc moja codzienna wizyta pochłania mi mój czas wolny ale nieszczęścia chodzą parami zdechła mi moja kochana Szirka (york) dostała porażenia walczyliśmy trzy dni i chyba mnie też dopadła deprecha jak wszystko się skończy myślę że jak najlepiej to znów będę dzielić się z wami moimi małymi radościami ktorych w tej chwili brak pozdrawiam serdecznie wszystkich i gorące całuski

3 komentarze:

  1. trzymam kciuki za Ciebie i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorotko głowa do góry. Najważniejsze, że Tato zyje. Wiem co znaczy strata najblizszych i wiem jak boli strata pupila. Czas leczy rany... podobno...
    Trzymam kciuki i zanoszę ciepłe mysli tam gdzie trzeba.
    Pozdrawiam
    Susan (www.haftysusan.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorota, trzymaj się. I walcz z chorobą swojego taty!

    Strasznie mi przykro z powodu śmierci Szirki. Ale co poradzić? Chociaż to takie bolesne, kiedy ukochany zwierzak odchodzi.

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń